wtorek, marca 21, 2006

Święty Mikołaj

Pewnie wszyscy są ciekawi o co chodzi, ze św. Mikołajem w piewszy dzień wiosny. Nie jest to takie proste, więc zaczne od początku. Wczoraj jak zwykle pojechałem na OB i miałem tam zajęcia. Potem z Lechem i Łukaszem biegaliśmy jak kretyni po kampusie i zaznaczaliśmy na kartkach, gdzie są jakie pokoje. Przynajmniej nie byliśmy sami.
Potem wracając wysiadłem na drobne zakupy. Zajeły mi one chwile, ale to w sumie nie ważne.
Ponieważ wychodząc ze sklepu zobaczyłem U1 to zamiast jak zwykle pójść na piechote wsiadłem do autobusu. Grzecznie sobie usiadłem i słysze taką mniej więcej rozmowe między dwoma dziewczynami:
- Widziałaś tego kolesia z broda?
- No.
- W tej czerwonej kurtce wygląda jak św. Mikołaj.

Rozmowa oczywiście toczyła się po polsku, więc wszystko dziwnym trafem zrozumiałem. Po podsłuchiwałem jeszcze troche i gdy zaczeły się zastanawiać co by tu za mrożący krew w żyłach film obejrzeć poradziłem im "Brother" (super film). Szok na ich twarzasz był niezły:) A ja miałem też niezły ubaw.
Ponieważ jedna z koleżanek wysiadała na tym samym przystanku co ja, więc zapoznałem się z Olą.
Dziś jak wracałem z uczelni to się spóźniłem na autobus, którym pojechali chłopaki i znów spotkałem koleżanke Ole.
Morał z tego taki: chcesz poznawać nowe dziewczyny nie jeździj z kolegami autobusem;)
p.s. Nie martw sie Patysiu nie pozwolą mi jeździć samemu, bo chcą poznać koleżanke Ole.;)

poniedziałek, marca 20, 2006

Pobyt Patysia część II plus smutny koniec

Jak się można było domyślić po poprzednim poście i jego dacie w trakcie pobytu Patysia miałem limitowany dostęp do komputera. Taki super program żeby się nie przepracowywać tzw: "Piotruś wyłącz już to", który pojawiał się po jakiś 2 minutach (no chyba, że oglądaliśmy film)
Dalsza cześć pobytu Patysia była podobna do części I. Spaliśmy, zwiedzaliśmy, spacerowaliśmy, oglądaliśmy filmy itp, itd. Czyli fajne wakacje. No tak zapomniałbym o najważniejszym: jedliśmy pyszne jedzonka w knajpach i nie tylko. Ogólnie świetnie się bawiliśmy. Byliśmy nawet na FUBAR :)
Niestety jak się można było spodziewać tydzień skończył się, aż za szybko i w sobote z dużymi perypetiami Patyś poleciał do domu. Naczekał się strasznie długo na lotnisku:(
Ja natomiast wziąłem się do pracy. Niestety czuwa nade mną przekleństwo rodziny tzn. znajduje błędne przykłady bez zastanawiania się. Czy ja naprawde musiałem to odziedziczyć? Przecież to mi strasznie roboty dodaje!
Tak czy siak wczoraj cały dzień na zamianie elipsy na krzywą beziera. Ważne, że w końcu działa, choć skończyłem się bawić o 3:00, a dziś od 9:30 znów komputuje.
Hmmm przydała by się suszarka Patysia, która zmusza laptopik do wyłączenia się.
No dobra to tyle. Mykam na OB ;)