sobota, maja 27, 2006

Uzupelnienie ostatnich parunastu dni

No wiec zaczne od początku, bo chyba tak będzie najlepiej. Mieliśmy sesje, która nie należała do najlepszych (znaczy wyniki poznamy na 100% po 666->06.06.06, a tak naprawde to z powodu strajków później). O co chodzi ze strajkiem? Proste jak zwykle o pieniadze. Od przyszłego roku studia tu w 100% przestają być finansowane przez państwo, więc związek zawodowy nauczycieli walczy już o pieniądze, które będą za rok. Stadardowe bla bla bla.
Z sesji to jestem średno zadowolony, ale mam nadzieje, że to kwestia perspektywy. Tutaj przecież 70% to wynik w praktyce nie do osiągnięcia a u nas to 3.5 (4 jest dopiero powyżej 70). Więc mam nadzieje, że nie będzie tak źle.
Po sesji Łukasz wybrał się do Londynka na 2 dni do koleżanki (Justna o ile dorze pamiętam). Zostawił mi klucze, żebym sobie pograł w Need For Speed. I tu tak naprawdę wszystko się zaczyna. No więc o 19:15 zrobiłem sobie przerwe na 30 minut i poszedłem do Lecha (tak jak bym poszedł ze swojego pokoju do kuchni). Po powrocie okno było otwarte i laptopa nie było. Po prostu szok!!! Ale najdziwniejsze jest to, że ciekawsze rzeczy miały dopiero nadejść.
Po pierwsze spędziliśmy z Lechem 30 minut na znaleznienie kogokolwiek. Szukaliśmy Seciurty a skończyło się na studentce która jest w nagłych wypadkach jak by coś. Dlaczego nie ochrona? Bo nie pracuje w tych godzinach!!!
No dobra wezwaliśmy policje. Stwierdzili, że będą za godzine. Po 3 przyszła znów pani i powiedziała, że dzwonili do niej, że mogą być albo o 4a.m. albo o 10 a.m. Coż wypilśmy z Lechem kielicha żeby choć spróbować zasnąc i poszliśmy spać.
Policja przyjechała o 14. W zasadzie to tylko wpadli na chwile, bo musieli lecieć. Można powiedzieć, że tylko się rozejrzeli. Prawdziwy patrol przyjechał o 19 czyli tylko 24 godziny po popełnieniu zbrodni. . Ale to nic bo pani od odcisków palców przyjechała dopiero następnego dnia rano. Co tam, że przez 2 dni padało i tak nic nie znalazła. Nie spodziewałem się tego.
W sumie to tu historia mogła by się skończyć na przykład w ten sposób: I Łukasz po tygodniu dostał ubezpiecznie i kupił sobie nowego laptopa. Niestety ten scenariusz odpadł, bo akademik wogóle nie jest ubezpieczony!!!! Wszysto fajnie tylko, że nie informują o tym nikogo. W sumie to nawet nie za bardzo wspominają, że należy się ubezpieczyć. Tak naprawdę to wogóle o tym nie mówią. Bo w sumie i po co!
Ale Łukasz postanowił walczyć i my razem z nim. Niestety nie jest ani bogatym angielskim studentem, ani człowiekiem który jest tu już 4 lata, ani ...
Jaki z tego morał? Jest NICZYM i dlatego wszyscy mu mówią: "I am very sorry, I will try to do something" co w wolnym tłumaczeniu oznacza: "spier....".
I taka jest właśnie Angila - miła uprzejma i szczególnie pomocna. Poza tym pada i pada i pada i pada. A ja jutro jade do Reading i mam nadzieje, ze nie będzie.

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Staramy sie z Melmim przegonic te chmury... Juz sie nie mozemy doczekac! :)

19:01  

Prześlij komentarz

<< Home