Postanowiliśmy z Piotrkiem pojechać na mały rekonesans do centrum miasta i do kampusu, gdzie będziemy mieli zajęcia. Leszek z Łukaszem mieli robić trymowanie (cokolwiek to znaczy), więc nie zabrali się z nami. (W sumie to zdaje się, że wybrali się później bo pół godziny po odjeździe dostałem od Leszka SMS z treścią "Gdzie jesteście?")
Ponieważ autobus do kampusa nam uciekł to postanowiliśmy pojechać do centrum szczególnie, że udało nam się wreszcie rozgryść rozkład:). Wisiedliśmy w U5 i jak można się domyślić pojechaliśmy w złą stronę. Co prawda na początku kierunek był dobry ale U5 jedzie takim dużym kołem i jak się okazuje żeby dojechać do centrum należy wsiąść na przystanek od centrum. Wycieczka przez pętle nie była za długa, więc nic się nie stało. Przy okazji znaleźliśmy jeszcze jedno TESCO. Jest sporo mniejsze, ale autobus podjeżdza pod drzwi co ma pewne zalety.
Pospacerowaliśmy sobie troche po centrum.
Byliśmy w księgarni, gdzie zobaczyłem "Nauke Świata Dysku III". Na moje nieszczęscie Piotrek znalazł jej cene. Co to jest prawie 18 funtów. Przecież to grosze. No trudno. Normalne książki (czyli takie małe) kosztują też troche. Morał z tego taki, że raczej będę traktował księgarnie jako czytelnie niż jako sklepy. Fakt faktem, że wiedziałem o tym nim wszedłem do księgarni, ale miło było się oszukiwać.
Potem pochodziliśmy troche po ulicach, odrywając przy okazji, że niektóre muzea mają darmowy wstęp. Na informacji turystycznej się zawiodłem. Ani jednej mapy tam nie ma. No cóż takie życie.
Przy okazji weszliśmy do parku. W zasadzie cięzko to nazwać parkiem, raczej to łąka plus kilka drzewek. Tam zobaczyliśmy coś niesamowitego dwie drużyny grające w latającego talerza czyli freezbie (mała poprawka: pisze się to Frisbee). Nie wiedziałem, że można w to grać druzynowo. Wyglądało to super, choć nie do końca mogłem się zorientować w zasadach.
Po zatoczeniu jakiejś tam pętli postanowiliśmy powoli wracać przy okazji jadąc przez Wheatley Campus (tam mamy mieć zajęcia). Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu okazało się, że jest to osobna miejscowość i jedzie się 20 minut. Po sprawdzeniu na google wyszło mi, że to 4.5 mili. A ja myślałem, że wreszcie bede miał blisko na uczelnie. No cóż widać nie jest mi to dane.
Koniec na teraz.
p.s. Chłopaki tak jak myślałem byli w centrum. Dotarli U1 na przeciwna pętle co Weathley.