sobota, lutego 18, 2006

Sobota

Dziś poszedłem na zakupy. Troche mi się na tym zeszło, bo idąc w pewnym momencie zatoczyłem małe kółko. Poza tym znalazłem warzywniak i sklep z mięsem. Niesamowite te sklepy jednak istnieją tutaj. Zakupy dziś zrobiłem w małym Tesco. Zrobiłem też zakupy dla Stefana. Troche nie do końca kupiłem mu to co chciał, bo nie wszystko było. Pewnie niedługo znów się wybiore na jakieś zakupy i na spacer.
W kuchni zrobiłem smieszną potrawe w związku z tym, że wczoraj przez przypadek zakupiłem smietane jak kupowałem bułeczki. Wyszło całkiem niezle, więc się posiliłem.
Potem usiadłem do mapy. Szlag by ja trafil, a w zasadzie kolesia który nam kazał robić "mape" każdej klasy. ARGH!!!!!
Dzieki temu, że Patyś pożyczył od Luka kamerke to sobie go oglądać jak z nim skypuje:)
Aaa zapomniałbym. Dziś dostałem ksiązeczke czekową z banku! Karty jeszcze nie mam ale ...
Dziś ma się odbyć tutaj jakaś impreza. Jednak juz jest 20:08 i ni widu ni słychu. No zobaczymy jak to będzie.
To chyba tyle na dzisiaj.
p.s. Przypomniało mi się. Oglądałem kawałek konkursu skoków. Austryjacy wymietli. Te 140 i 139.5 w drugiej serii wyglądało niesamowicie. WOW!!!!

piątek, lutego 17, 2006

Dotacje

Jeszcze jedna innowacja w dniu dzisiejszym. Po prawej stronie umieściłem adres do mnie. Taki zwykły pocztowy. Na niego można wysłyłać wszelkie dotacje finasowe i nie tylko;)

3 tygodnie

No prosze jak ten czas leci. I am here more then 3 weeks. Nawet już mam anglosaskie wtrąty ale jak widać po polski jescze dobry gadać.
Dzisiejszy dzień upłynął mi głównie nad robieniem mapy campusu i jeżdzących po nim pojazdach (można sobie obejrzeć tutaj - informuje, że działa tylko pod IE i tylko z pluginem Adobe, bo FF nie skończył jeszcze swojego pluginu). Poza tym byłem na spacerze-zakupach i znów sobie kupiłem pyszne bułeczki, przy czym odrazu jedną wszamałem:)
Z ciekawych spostrzeżenień poczynionych tutaj: karetki mają strasznie strasznie głośny dziwięk (widziałem i słyszałem ich dziś dużo), bank przysyła tu tone spamu (dostałem dziś grubą koperte, ale bez niczego istotnego, a wczoraj wyciąg z nowo założonego konta), jak widzisz promocje lotniczą to się nie zastanawiaj rezerwuj jak tylko się da (niestety bilet nas będzie sporo kosztował, ale wystarczy pare dni głodówki i nie będzie problemu;) ), olej napędowy jest tu droższy niż bezyna (ciekawe dlaczego) i ostatnie: bardzo się ciesze, że nie poszedłem na CAD/CAM:) - to była słuszna decyzja w moim życiu:)
To tyle na dziś i na te 3 tygodnie.
p.s. W przyszłym tygodniu chyba pojade do Reading do Ani i Luka. Może coś ugotują dobrego;)

środa, lutego 15, 2006

Środa czyli piątek

Rano udało mi się zaspać lekko, bo stwierdziłem, że jeszcze 5 minut sobie poleże. Hmm 5 minut przerodziło się z zdecydowanie dłużej. Ale ponieważ jestem szybki, sprawny i nie musze robić już tostów to zdążyłem na czas:)
Wykład z człowiekiem wywiórką (jak go dziś ochrzciłem) był całkiem całkiem tylko ja troche nie wierze w Semantic Web, ale miejmy nadzieje, że się myle.
Laborki były niesamowite. Klikaliśmy sobie głównie po www.flickr.com i zastanaiwaliśmy się po co są tagi i co tam znaczą clusters. Potem robiliśmy coś podobnego z inną stroną, której adresu zapomniałem. Rany nie wiedziałem, że tak mogą wyglądać laby na informatyce - ta Anglia ciągle mnie zaskakuje (pragne zauważyć ze informatyka na Brookes jest na 7 miejscu w UK). Potem oddałem jeszcze książke za Stefana i ruszyliśmy na Gypsy Lane w celu pójścia na angielski. Pomimo naszych usilnych prób nie udało nam się, bo nikogo w sali nie było. Spróbujemy napisać maila może się jednak uda.
Potem była najmniej przyjemna część dnia. Odwiedziłem finance office i pozbyłem się £322.79. Nie bedę przeliczał tego publicznie na złotówki, ale jak ktoś ma ochote się załamać to prosze bardzo. Pogadałem z domem i zrobiłem sobie papu. Nawet nic nie przypaliłem i Sebstian wytłumaczył mi zasady funkcjonowania tutejszej mikrofali (nie ma żadnych pokręteł są tylko przyciski, żeby nie było że jestem kompletna ciamajda;) )
Potem troche porobiłem mape, o której już wspominałem wczoraj i uciąłem sobie drzemke. Później wraz z Patysiem rozplanowaliśmy nasz domek na naszej działce. Czeka nas przyłączka gazowa i wodociągowa, więc warto wiedzieć, gdzie będzie stał. Oczywiście wszystko może się zmienić, ale najważniejsze, że mamy jakiś PLAN:)
Odwiedziłem też Stefana. Jego siostra jednak nie przyjeżdza jutro, bo nie przechodziła Chicken Pox. Ja za to jutro kradne mu forse, tzn. ide za niego zapłacić za akademik. Może coś zdefraduje;) W końcu dziś się spłukałem:) No dobra może nie będę się publicznie przyznawał.
No dobra to tyle na ten pracowity tydzień, bo od jutra weekend:)

wtorek, lutego 14, 2006

Walentynki

Nikt nie uwierzy (no może poza jedną osobą) ale dostałem dziś walentynke. Od kogo natychmaist zapytacie. A no sobie zgadnijcie, bo to chyba dość łatwe zadanie.
Co do reszty dnia to wykłady były zdeka nudne. Pierwszy jakoś ujdzie w tłoku szczególnie, że wymyśliliśmy już chyba do końca jak zdziergać projekt z XSLT. Pewnie jakieś problemy się pojawią ale przecież jest strona W3C:) To taka odmiana dokumentacji tutaj.
Drugi wykład był porażający. Myślałem, że wejde na stół, bo koleś przez prawie 3 godziny opowiadał coś co dało powiedzieć się w 5 minut. No fakt może nie poznał bym historii XQuery, ale myśle że jakoś bym to przeżył. Podkreślam to nawet ja miałem ochotę się urwać, ale cieżko wyjść wtrakcie wykładu. Stwierdziłem za to, że mój Patyś z jej prawie zerową znajomością informatki, spokojnie i bez stresowo by tu został mgr tegoż przedmiotu.
To tyle na dziś.
Aaaaa zapomniałbym. Zrobiłem krewetki Stefanowi na obiad. Sobie zrobiłem smażone ziemniaczki plus kotlecik z wczoraj. Do tego gadałem troche z Sebastianem. Powiedział, że nauczy mnie slangu:) Bo jak on z Kristą wejdą czasami w cudny język anglosaski ze wstawkami to gubię sens wypowiedzi.

poniedziałek, lutego 13, 2006

Weekend

Leszek z Łukaszem mnie ochrzanili, że nie postuje od piątku. No cóż prawda jestem leń. W sobote to się nic nie działo i nic nie zrobiłem za bardzo - byłem na spacerze, obijałem się itp.
Niedziela była "pracowita", bo Piotrek zaczął chorować. Muszę się przyznać, że na początku myślałem troche przesadza i że po prostu się przeziębił. Kazałem mu iść do lekarza, ale postanowił zobaczyć jak się to rozwinie. Z zajęć bardziej ambitnych zrobiliśmy wieczorem pranie. Niestety nigdzie nie poszedłem bo w zasadzie co się wybierałem to zaczynało padać - czyli wreszcie typowa angielska pogoda.
Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie o 8 telefonem od Stefana, że potrzebuje słownika bo idzie do lekarza. Potem po moim obijaniu się i pojściu pod prysznic znów zadzwonił Stefan. Dał mi recepte i powiedział, że ma Chicken Pox (zagadka dla czytelników co to jest). Polazałem, więc do apteki, która jest wiecie na Old Marston Road przy Marston Road tu przy wyjściu z akademika. Niestety pani, która udzielała mi instrukcji zapomniała dodać, że na drugim krańcu niż jesteśmy znajduje się Old Marston z apteką. Przybyłem, zapytałem, kupiłem i poszedłem z powrotem te 20 minut. Dałem Stefanowi leki. Wygląda naprawdę cool bym powiedział i przez Leszka i Łukasza poleciałem do admin office, żeby wreczyć im zwolnienie za Stefana. Po czym zabraliśmy się na zajęcia naszym cudnym U1.
Zajęcia były krótkie, bo tylko wreczanie projeku, który będzie zdeka upierdliwy. Mamy do zdziergania mape w SVG kampusu na Weathley. Ale będzie dłubanina. Już moje kości drżą z tego powodu. Cudo.
Wracając zrobiliśmy małe zakupki. Udało nam się dostać coś cudownie przepysznego a mianiowicie piękne, ciepłe i wręcz prawie doskonałe BUŁECZKI!!!! To dzięki temu nowemu supermarketowi, który znalazłem:)
Teraz to chyba koniec, bo muszę się wziąść za hakowanie miktofali w celu rozmrożenia mięska.