wtorek, marca 14, 2006

Pobyt Patysia część I

Co tu dużo mówić: przyjechał Patyś w odwiedziny i jest fajnie:) Jeżeli chodzi o courseworki to nic nie robie, ale trzeba mieć w życiu jakieś priorytety:)
Dobra od początku. Moje słonko przyleciało w sobote rano, tak wcześnie, że nawet nie miałem jak po nie wyjechać na lotnisko. Przywiozła tłum pysznego żarcia. Z żalem stwierdzam, że powoli zbliżam się do końca - takie życie. W sobote przegoniłem ją na pierwszy spacer po Oxfordzie. Podobało się - szczególnie gorąca czekolada i księgarnia z albumami w przecenie:)
W niedziele przyjechała Ania z Reading. Z prawdziwymi dwoma tutejszymi kupionym za rogiem butelkowanymi Tyskimi:) Poza tym dziewczyny wyczesały obiadek z zapasów przywiezionych i zakupionych. Zaprosiłem pozostałych Polaków i Sebastiana. Bardzo mu smakowało polskie jedzenie, więc się ciesze:)
Poniedziałek rano to wizyta u Duce i załatwienie zajęć z dnia dzisiejszego i popchnięcie dalej MSC:) Potem nic (nie licząc spaceru po Headington), aż do wieczora gdzie odbył się u nas Thanks Giving Day (nie ta pora roku ale co tam). Ci amerykanie to są dziwni. Potem zaczeła się imprezka też dziwna. A potem jak sobie poszli do klubu to obejrzeliśmy film z Sebastianem. Był też Łukasz, któremu znudziło się pisanie dokumentacji. Dobrze się bawiliśmy i oto chodzi.
p.s Patyś siedzi na łóżku i mówi: "Hmm. Wyłącz już te komputer bo to jedyne gniazdko gdzie działa mi suszarka". No tak przyjechała i od razu się żądzi.