poniedziałek, maja 29, 2006

Wycieczka do Reading 2 czyli duzo przygod

No wiec wczoraj pojechałem do Reading, ale moja wycieczka zaczeła się nie rano w niedziele tylko poźnym wieczorem w sobote. Jak to w sobote? A no właśnie. Kiedy już nastawiłem budzik i poszedłem do kibelka przed pójściem spać zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyślałem sobie: o Chacki albo Krista nie wzięły karty nie ma sie co spieszyć.
No ale w końcu dzwonek nie ustawał, więc wylazłem i oczom nie wierze. W drzwiach stoi Jack!!!!
Niemożliwe, co on tu robi?? Okazało się, że przyjechał na jedną noc bo w niedziele leci do stanów. Jak już pisałem właśnie zwiedzał Europe (Dublin, Amsterdam, Hamburg, Berlin, Paryz) i wpadł przenocować. No to poszliśmy na piwo. Niestety Morell Bar jest juz nieczynny, więc musieliśmy zawędrować, aż na Cowley Road (tak z 20 minut spaceru).
Tam spotkaliśmy Kriste. Posiedzieliśmy w Pubie do 1 (bo zamykali). Wypiliśmy 2x piwo 1x whiskey z cola. Nic nie płaciłem, bo Jack powiedział, że nie. Nie opeirałem się za długo:) Potem wróciliśmy taksówką. Dorzuciłem się 1 funtem (do 3 więc można powiedzieć, ze uczciwie), ale zaraz Jack dał mi wszystkie monety (bardzo ich nie lubi) i że jestem doprzodu o 20 penów.
Potem przyszedł Jarek (kolega Jacka z dziwnie znenego kraju) i koles-ktorego-imienia-znow-zapomnialem (jest chyba z Indii). Jack nie wiem skąd wytrzasnął skrzynke browaru (24 piwa). Graliśmy w króla piwa (już tą zabawe opisywałem kiedyś tam) a wcześniej była wódeczka.
No coż o 4 mój żołądek stwierdził pas i poszedłem spać. Obudziłem się sam, bez dzwięku budzika i stwierdziłem, że chyba za dużo wypiłem, bo nie mogę spać. Patrze na zegarek a tam 11:03. Biorąc pod uwage, że miałem być w Reading o 8:45 to jest pewnien problem. Natychmiast za laptopa i dzwonimy do dziewczyn. Ucieszyły się, że żyje:) Z ich strony ta historia też ciekawie wyglądała i wcale nie tak prosto. Mają opisać, żebym mógł to umieścić.
No dobra dotarłem do Reading o 12:45 (lekkie 4h spóźnienia) i wramie z Anką pozwiedzaliśmy zabytki (nie ma dużo) i "przyrode" (jest więcej). Zdjęcia mam to pokaże :)
Potem była pogadanka o ślubach, mieszkaniach, problemach z tym związanych, etc.
Melman stwierdziła, że jestem kobietą ( to był błąd ale o tym zaraz). Poszliśmy po kebaba + piwo Okocim (nie żadne angielskie tylko prawidziwy Okocim). I gadaliśmy dalej.
W pewnym momencie zrobiłem strasznie nie-kobiecą rzecz. Myśle, że kolega Grusia vel Murzyn z Puszczy vel Luke vel ... (a nie będe dalej pisał) doskonale wie co to mogło być:)
Ta straszna rzecz to oczywiście nieopuszczenie deski w kiblu!!!! I w ten sposób Melman dostała za swoje :) Ale i tak potem stwierdziła, że jednak jestem kobietą (no może nie 100%). Wszystko przez buty. Patyś wie jak to jest z moimi butami i ich kupowaniem;) Dlugo, ciężko i nie-tanio (tak w skrócie). Także moje zdjęcia wzbudziły taką opinie.
Niestety czas szybko minął i czas było jechać. Dziewczyny odprowadziły mnie na przystanek a potem na dworzec, bo autobus jak to autobus łaskawie nie przyjechał.
I niby tu moja historia mogła by się zakończyć, ale jednak nie.
Wlazłem na peron 4 i wjechał pociąg. Mój miał być o 23:25 i ten był o tej godzinie. No to wsiadłem. Ponieważ albo na stacji, źle było napisane, albo ja źle spojrzałem to obudziłem się 25 minut poźniej w Newbury. Fajnie nie? Całe szczęście po 5 minutach postoju ten pociąg wracał do Reading więc pojechałem nim z powrotem.
Wsiadłem do pociągu 00:16 do Oxfordu i dotarłem o 1 (akurat to był ten wolniejszy co jedzie 45 minut). Całe szczęście autobus nocny jeszcze jeździł i po 10 minutach czekania nawet się objawił, więc pojechałem do domu.
Zabrałem Łukaszowi mojego laptopa i poszedłem spać.
Niezły dzień, co nie?
p.s. Polecam pewną stronę na której mozna zobaczyć gdzie i u kogo byłem. Moje zdjęcia też się tam pewnie pojawią. Z poprzedniej wizyty nie było żadnych ale z tej akurat są. No to tyle z przypisu.
p.s2 Tu jest link do googla na którym widać gdzie byłem:)Akurat się wszystkie miejścowowści mieszczą.